Warszawski rynek nieruchomości jest prężny. Dotyczy to nie tylko centrum największej polskiej metropolii, ale również mniejszych miast położonych w sąsiedztwie stolicy. Nawet pandemia koronawirusa nie zahamowała wzrostów. Cena nieruchomości wzrosła w ubiegłym roku około 10%, czyli daje to większy wzrost niż w przypadku średniej długoterminowej. Szczególnie obrzeża miasta, które stanowią zaplecza rekreacyjne dla stolicy coraz częściej są wybierane jako doskonałe inwestycje. Ludzie poszukują miejsc, gdzie mogą odpocząć i jednocześnie nie mają daleko do centrum Warszawy. Do końca września ceny domów w skali roku na rynkach nieruchomości w sąsiedztwie Warszawy rosły, napędzane przez zdolność Warszawiaków do pracy zdalnej. Ceny nieruchomości wzrosły ze względu na fakt, że domowe zacisze stało się również miejscem pracy. Ludzie obecnie wykonują pracę z dowolnego miejsca i podejmując tę decyzję mogą spędzać dużo więcej czasu we własnym domu. Tak więc mogą przenieść siebie i swoją rodzinę tam, gdzie koszty utrzymania są niższe, a jakość życia mogłaby być dla nich lepsza. Dla wielu pracowników pandemia otworzyła większe możliwości mieszkaniowe niż mieli wcześniej. To paradoks, ale jak się okazało dość często spotykany. Analitycy rynku nieruchomości twierdzą, że część tego wzrostu to stłumiony popyt spowodowany wiosenną blokadą, która sparaliżowała na pewien czas nieruchomości. Obecnie rynek notuje znacznie więcej osób pragnących kupić nieruchomość, niż decydujących się ją sprzedać. Stąd wróży to dobrze przyszłości branży.